Dnia 8 lipca 2012 o godzinie 8:30 została przeprowadzona zbiórka tarnobrzeskich strzelców - uczestników obozu wędrownego "Bieszczady 2012". Dowódca JS 2002 Tarnobrzeg - chor. ZS Grzegorz Tarnawski, który jednocześnie był dowódcą zgrupowania wraz ze swoim zastępcą - sierż. ZS Sławomirem Bednarczykiem sprawdzili czy wszyscy strzelcy zabrali ze sobą niezbędne wyposażenie, bez którego nie zostaliby dopuszczeni do marszu po górach. Po krótkiej odprawie strzelcy udali się na dworzec PKP w Tarnobrzegu skąd odjechali do Rzeszowa, gdzie czekała ich przesiadka do autobusu, których dowiózł uczestników zgrupowania do miejsca docelowego - Ustrzyk Dolnych.
Bieszczady przywitały strzelców dość mokro. Kilka minut różnicy, a już na szlaku złapało by ich oberwanie chmury, co w górach jest bardzo groźnym zjawiskiem. Już po pierwszych kilometrach marszu uczestnicy obozu wiedzieli, że nie będzie łatwo. Trudne i strome podejścia, zmiana wysokości / ciśnienia i warunki klimatyczne dawały się wszystkim we znaki.
Pierwszy dzień wędrówki był dla strzelców najtrudniejszy, ponieważ wszyscy za wyjątkiem dowódcy na takim rajdzie byli pierwszy raz. Piechurzy poruszali się niebieskim szlakiem, który jak się okazało w marszu był szlakiem bardzo zaniedbanym i nie utrzymywanym. Z różnych względów tarnobrzescy strzelcy nazwali go żartobliwie niebiańskim szlakiem. Pierwszym zdobytym szczytem była góra na wysokości 768 m.n.p.m. pomiędzy miejscowościami Ustrzyki Dolne a Teleśnica Oszwarowa. Przy schodzeniu ze wzgórza bardzo przydatna okazała się mapa, bez której ciężko było by dostać się do miejsca wyznaczonego na obozowisko. Zostało ono rozbite nad Zatoką Teleśnicką. Po krótkiej kąpieli i spożyciu kolacji strzelcy ułożyli się w śpiworach do snu. W dzień pogoda była sprzyjająca i noc zapowiadała się podobnie. Jednak w górach pogoda jest nieprzewidywalna, dlatego tuż przed północą, ze względów bezpieczeństwa dowódca podjął decyzję o zwinięciu obozowiska i nocnym marszu do najbliższego schroniska aby tam spokojnie przespać noc. Jak się później okazało decyzja ta była trafianą, ponieważ tej nocy przeszła burza z wieloma wyładowaniami atmosferycznymi.
Drugi dzień wędrówki zapowiadał się deszczowy, ponieważ od samego rana na niebie było bardzo dużo chmur burzowych, na szczęście strzelców i tym razem deszcz nie złapał. Po uzupełnieniu zapasów wody amatorzy górskiej wędrówki udali się w dalszą podróż niebieskim (niebiańskim) szklakiem. Na trasie strzelcy spotkali czterech harcerzy z Poznania, którzy jak się później okazało byli jedynymi turystami jacy zostali spotkani podczas całej 3-dniowej wędrówki. Bieszczady są jeszcze dzikim terenem i mało jest tu oklepanych szlaków turystycznych, ale za to jest to idealne miejsce na obozy wędrowne o takim charakterze jak ten strzelecki.
Po przejściu w drugim dniu kolejnego odcinka trasy, strzelcy bogatsi w doświadczenia z pierwszej nocy, od razu wybrali nocleg "pod dachem", który wypadał w miejsowości Chrewt. Podobnie jak dnia poprzedniego wędrowcy udali się nad Jezioro Solińskie, tym razem nad Zatokę Potoku Czarnego aby zażyć kąpieli. Następnie do późnych godzin wieczornych w dobrych humorach strzelcy opowiadali sobie przygody, które spotkały ich na innych obozach i zgrupowaniach.
Trzeciego dnia po śniadaniu i spakowaniu plecaków, z odciskami, otarciami i zatarciami tarnobrzescy strzelcy udali się na przystanek w miejscowości Chrewt aby tam zakończyć wędrówkę i wrócić do miejsca stałej dyslokacji. Jednak okazało się, że jedyny autobus, który był zaznaczony na rozkładzie jazdy przez to miejsce już nie przejeżdża. Aby wrócić na czas do domów strzelcy musieli przedostać się do większej miejscowości, którą był Bukowiec. Po przejściu kolejnych kilkunastu kilometrów, tym razem po asfalcie, udało się dotrzeć do przystanku, z którego autobus zawiózł nas do Sanoka, a dalej do Rzeszowa i Tarnobrzega. Tego samego dnia, niewiele przed północą uczestnicy zgrupowania byli już w swoich domach.
Przez 3 dni tarnobrzescy strzelcy pokonali pieszo 45 km po górach, w trudnych warunkach pogodowych - bardzo wysoka temperatura w dzień, burze i deszcz w nocy. Nie była to duża odległość, jednak góry zweryfikowały możliwości przede wszystkim wydolnościowe strzelców z nizin, dla większości których był to pierwszy wyjazd o takim charakterze. Jednak jak mówią sami uczestnicy nie żałują oni swojego wyboru. Żałować mogą jedynie osoby, które ten czas przesiedziały w domu. Na obóz zgłosiło się 30% stanu JS, czyli 10 uczestników. Jednak sam marsz po górach rozpoczęło 6 śmiałków. Wszyscy obóz ukończyli.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć w galerii "Bieszczady 2012".